czwartek, 30 grudnia 2010

Nigdy nie zrozumiem moich kotów

Albo się tłuką, albo ignorują... Czasem bawią się razem, ale raczej chcąc sobie zabrać zabawkę, a nie działać wspólnie.

Leży sobie Kirencja na łóżku, spokojnie. Usłyszałam trzeszczenie wersalki, znaczy wlazł na nią Ildefons. Kątem oka zaobserwowałam, co następuje.

Ildefons położył się NA Kirze, przywalił ją swoim cielskiem i zaczął wylizywać jej mordkę i łapy. Ta zaczęła się bronić, ale niczym nie zrażony Klusek dalej czyścił jej uszka i inne części ciała, do których miał dostęp, lizał ją też po łapkach, którymi próbowała go pacnąć. W końcu Mała się wywinęła - myślałam, że to jest moment rozpoczęcia mordobicia, ale nie - usiadła naprzeciwko Ildefonsa, oparła się łapami na jego łopatkach i zaczęła wylizywać uszy jemu - co jakiś czas łapiąc za nie zębami i przeżuwając (ale nie mocno, śladów mu nie porobiła). Przejechała jeszcze kilka razy jęzorem po jego nosie - i dopiero wtedy mu przywaliła.
Ale i ta walka była jakaś niemrawa, kilka pacnięć i Ildefons odszedł. Żadnego kwiku, płaczliwego "mamo, on mnie bije", próby zwalenia z łóżka i zagonienia w jakiś ciemny kąt.
Czyżby kotki miały zamiar się w końcu ucywilizować? Już nawet zdarza im się sypiać blisko siebie, nauczyły się też, że miski są dwie i Kira już nie odgania Ildefonsa tak intensywnie od żarcia.

Nadal okazują sobie wzajemną wyższość - Ildefons z pogardą patrzy na walkę Kiry z manicurem, Kira nadal wystawia grzbiet do czesania, kiedy on histeryzuje na widok szczotki. Ale mimo wszystko są do siebie jakoś przyjaźniej nastawieni. Uff.

2 komentarze:

  1. Koty są pełne tajemnic....

    OdpowiedzUsuń
  2. Odwiedziłem coś takiego jak hurtownia upominków, kupilem fajne zabawki i olali je, nie zrozumiem tez..

    OdpowiedzUsuń